Sunday 30 October 2022

nie tylko zachwyty

 jak biegnie ten czas . lata mijaja...zasmuca mnie to mocno... 

a jednak zawsze znajde chwilke by ponarzekac.
 takie rodzynki dzis znalazlam na necie. no i trudno sie nie zgodzic, choc niekoniecznie ze wszystkim

1.dyrektor szkoly ma prawo wprowadzic regule ze nie wolno matce przyniesc do szkoly zapomniana kanapke. dziecko bedzie w swietla prawa siedziec caly dzien glodne. 
ze lamie sie konstytucyjne prawo  dziecka? no to co? rodzice sie nie buntuja....

 2. kpia z polskiego jedzenia: bo tylko ich jest najlepsze, a nie bigos

 3. wloskie wesele nasiadowa przez 5 godzin bez tancow, nie to co polskie przez cala noc do rana. 

4. vestiti firmati od gory do dolu, bo tak to jestes nikim: okulary, buty, torebki 

5. o czasie siesty, ale ja pod innym wzgledem: nie ma nikogo na hustawkach. Chocby w cieniu, nie znajdziesz ani jednej matki z dzieckiem do godziny 17.

 6. dziecko pijace herbate i rumianek to musi byc dziecko chore wg nich. Wloskie dzieci pija wode od rana do wieczora, ale jedza slodkie ciastka na sniadanie, pizze na podwieczorek i frytki z hamburgerem na kolacje. 

7. Z rodzicem cudzoziemcem w szkole i w przychodni nie bardzo chca rozmawiac musi przyjsc z wloskim rodzicem. Wloski rodzic moze sam z nimi gadac pod nieobecnosc cudzoziemca (nawet jesli ten swietnie mowi ich jezykiem). 

8. Jezyk angielski, francuski, niemiecki i rosyjski na nic Ci sie we Wloszech nie przyda. Na ulicy, w sklepie, w szpitalu mowia SOLO ITALIANO nawet mlodzi ludzie. 

9. Praca jest w godzinach od 9-13 i od 15-19, ale szkola, przedszkola i zlobki sa do 16. Baby sitter zarabia u Ciebie po 16 do 19 tyle co Ty przez caly dzien. 

10. kasownik jest na peronie. Za nim wsiadziesz do pociagu musisz na peronie skasowac bilet, ktory jest na dana godzine, na okreslony pociag i nawet z miejscowka. Jak go nie skasujesz na peronie to w pociagu juz tej szansy nie masz. Nie mozesz wiec spoznic sie na pociag i wsiasc w biegu... drogo  bedzie kosztowac cie mandat.

i wiecej tu

 https://www.wloskielove.pl/kultura/10-powodow-dla-ktorych-mozna-znienawidzic-wlochy/?fbclid=IwAR0E_LKnX9IvaaUw4qJEn0gXGPke18z5rsTfdCn_RMdTYdSAflZYdypw_Vk#comment-2263590073

Monday 13 June 2016

7 miesiac

davide 5 msc

i tak z 40 tygodnia ciazy zrobil sie 7 miesiac zycia mojego syna jedynego i umilowanego. po ostatnim wpisie, w nocy, pojechalismy na pogotowie bo maly strasznie sie wiercil, bolesnie i stwierdzilam ze chyba cos jest nie tak. musialam zostac w szpitalu bo okazalo sie ze mam malo wod plodowych. nie jestem w nastroju zeby opisac cale te pieko szpitane, najwazniejsze ze davide urodzil sie zdrowy a ja przezylam, choc jeszcze nie wiedzialam jak ciezki czeka mnie polog. no ale to tez juz za mna.
 blogowe pisanie zamarlo bo pisanie przenioslam na forum, gdzie mam ogromne wsparcie psychiczne od dziewczyn ktore dziela los matki niemowlaka i jest to rowniez skarbnica wiedzy. chyba bym oszala bez forum. szkoda ze nie mam opcji pojscia na kawe z dziewczynami.

macierzynstwo w ogole mnie nie zaskoczylo, choc patrze na syna kazdego dnia z niedowierzaniem, na moj cud wspanialy.
najbardziej zdumial mnie moj maz. od pierwszej chwili bardzo aktywnie uczestniczy w zyciu davida. ma nieskonczone poklady cierpliwosci i niebywala intuicje, czemu davide jest wkurzony i co chce. nie zawaha sie jesli trzeba zmienic pampersa, nakarmic czy uspic. nie spodziewalam sie tego az w takim stopniu.
ale prawda jest taka ze to ja jestem z dzieckiem sama caly dzien i to ja mam nieprzespane noce i jestem wiecznie permanentnie zmeczona.

no i nasz dom. juz stoi. teoretycznie za 3 miesiace ma byc skonczony, choc oboje nabawilismy sie nerwicy zolodka jesli chodzi o finansowanie tego przedsiewziecia (jestem pewna ze uzylam tego wyrazu pierwszy raz w zyciu) tyle decyzji do podjecia ktore potem zawaza na komforcie naszego zycia.
moglabym tak pisac godzinami ale...moj syn wlasnie sie zbudzil i od pierwszego dnia zycia absorbuje kazda sekunde mojego zycia. to trudne chwilami. chcialabym miec czas na kilka rzeczy ktore kochalam robic przed porodem. na przyklad poczytac....na przyklad pisac bloga, albo pojechac na dlugie zakupy do najwiekszego centrum handlowego w europie, ktore to mialam niedaleko domu kiedy mieszkalam w londynie. tam na pewno kupilabym jakies wdzianko na chrzciny syna, ktorego to bezskutecznie szukalam wczoraj na moim zadupiu. kawa wystygla, jak zwykle, a poniewaz sezon sprzyja - wrzuce kilka kostek lodu i bedzie kawa mrozona:)

Friday 30 October 2015

40 tydzien a wg innego lekarza 39

druga w nocy to od zawsze moja godzina do spania, chociaz bywalo w czasie ciazy ze padlam wczesniej. 8 godzin snu i o 10 jak nowka..... brzuch nie przeszkadza mi spac, nie wem moze to materac memory jest taki dobry, maly w nocy mnie nigdy budzi,  ewentualnie buszuje do drugiej, co najwyzej zgaga ale teraz pije gaviscon i   jest super.
do drugiej sie wysikam wystarczajaco, a potem maz do pracy wychodzi o 6 i budzi buziakiem to sobie jeszcze sikne raz.
ale........ od kiedy zamieszkalismy u babci, a nad nami tesciowka od 6 popierdziela  w drewniakach po marmurze - jestem niewyspana i zmeczona okrutnie....

dziasiaj kolejne badanie, tzw traciatore czyli ktg, wyniki dobre ale doktorka oswiadczyla ze to 39 tydzien na podstawie swojego programiku w telefonie. dostalam furii, bo wg mojej ginekolog to 40 tydzien i 3 dni, 9 dni robi roznice 4 dni przed porodem, prawdaz?
 zwlaszcza ze w 39 nie robia badan, a w 40 owszem, sprawdzaja wody plodowe na przyklad.
 kolejna wizyte kontrolona wyznaczyli mi... dzien po porodzie. przy czym daty porodu wg ich obliczen nie podali.
jest mi wszystko jedno ktory to tydzien byle by mnie porzadnie zbadali i stwierdzili ze dziecko jest dotlenione i wody plodowe sa ok. na razie musze wiec wierzyc ze skoro serce dziecka bije prawidlowo to wszystko inne jest takze ok.  i  rzeczywiscie nie ma  potrzeby co  drugi dzien sprawdzac i te historie, ze placienta ( czyli lozysko ) jest juz niewydolne i kobiety kierowane byly na cc bo plod byl zagrozony mnie akurat nie dotyczy.
jak cos bedzie nie tak zawsze mozesz przyjechac na badanie -  mowi uspakajajaco doktor. a ja mysle zbadaj mnie ty zdziro to bedziesz sama wiedziala czy jest ok czy nie, po to tu siedzisz.
niestety nie moglam napyskowac czy walczyc o swoje ze swoim powalajacym poziomem wloskiego, a bratowa powtarzala polubownie w kolko; ok, ok dziekujemy (bardzo mi pomogla)

Monday 27 July 2015

26 tydzien

tygodniami ciazy teraz odliczam czas. brzuch coraz ciezszy. coraz wiekszy, coraz bardziej niewygodnie. nie wiem czy to ciazowe zmeczenie czy tez zar z nieba ktory leje sie bez opamietania dzien po dniu bez wytchnienia. zrobienie obiadu i prania to jedyne do czego jestem w stanie sie zmusic. po obiedzie lezakujemy w chlodnym klimatyzowanym pokoju. nie musze sie o nic martwic, moj romeo pomaga mi wszystkim lub w ogole wyrecza z prac domowych.

spedzilismy dwa tygodnie nad morzem i tak fajnie bylo razem leniuchowac na plazy.i dostawalam sniadanie do lozka:)
 potem zalatwilismy wreszcie wszystkie dokumenty i udalo sie zalatwic termin slubu na poczatek wrzesnia. formalnosci polsko wloskie trwaly cala wiecznosc ale zdazymy przed porodem:)
lekarze zapewniaja ze dziecko ma sie swietnie i ja bardzo chce w to wierzyc zamiast sie zamartwiac. dziasiaj nad ranem maly chyba mial czkawke, a ja nie moglam zmruzyc oka!

Friday 24 July 2015

ciezarowe smutki i narzekania

chcialam tego tak samo bardzo jak teraz bardzo sie boje. czy dziecko
 bedzie zdrowe, czy dam rade, jak zniose porod i samotnosc tu.
 tak wiem ze mam faceta.
jest kochany i moge na niego liczyc. a czasem zachowuje sie jak dziecko, na przyklad nie chce rzucic palenia.
i.... on nie umie byc razem . nawet nie wiem, co to wlasciwie znaczy dla niego. bo on nie zna odpowiedzi kiedy go pytam. odpowiada mi milczenie na wiekszosc pytan -  o ile nie na wszystkie  - filozoficzne pytania. ( w tym takze: o czym myslisz ?)
smutno mi kiedy spedzam sama kazdy wieczor, on w drugim oglada tv. tak robil 40 lat i nie widzi powodu ani potrzeby by to zmienic. dla niego nie istnieje cos takiego jak rozmowianie albo spedzenie czasu razem, chocby razem sluchac muzyki. rozmawiamy o tym co jest do zrobienia, kupienia, zalatwienia. byle osobie na ulicy  opowie ze uderzyl sie w pracy w glowe albo dlaczego zaplacimy wiecej za prad.....
 staram sie to zaakceptowac, ale nie zmienia to faktu ze czesto mysle ze skazalam sie na wieczna samotnosc w obcym kraju.
a jednoczesnie wiem, ze on mnie kocha i tak samo czeka na to dziecko.

  teraz w dodatku zrozumialam ze skazana jestem na jego pomoc - jestem tu nikim w tym kraju, z unii euro -  czy nie - zadnej socjalnej czy medycznej pomocy bez niego nie uzyskam.
moze w wiekszym miescie wygladaloby to inaczej.
oczywiscie ze pocieszam sie, ze bliscy mnie odwiedza, ze przyjedzie mama, ze dziecko tak zapelni mi czas ze nie bede go miala na takie rozwazania. ze to w ogole nie jest wazne.

 ale tesknie za bycie z kims blisko mentalnie

prawda jest taka ze zdawalam sobie sprawe jaki on jest i liczylam sie ze tak bedzie.
 latwo powiedziec trudniej doswiadczac.
realia jak zwykle odzieraja ze zludzen.
 bliscy nie maja czasu ani pieniedzy na wypad do wloch, a mama... sama chyba juz przestalam wierzyc, ze sie zdecyduje
to poglebia poczucie samotnosci. a do tego brak jezyka tym bardziej odbiera szanse na nowych przyjaciol.
postawilam wszystko na jedna karte.
nie pierwszy raz w zyciu...zeby sobie udowodnic cos... ze jestem silna.
 moze jestem. ale wyrzekanie sie kiepsko mi wychodzi.

11 maj

15 tydzien ciazy

15 tydzien ciazy, poczawszy od 7 tygodnia, ktore to przeszly cichutko - zaczely sie nasilac wszystkie charakterystyczne objawy. kazda mijajaca minuta daje mi znac ze jestem w ciazy. kazda.
choc zdarzyl sie kiedys dzien kiedy przez chwile czulam sie zwyczajnie normalnie i zaczelam sie zastanawiac czy naprawde jestem w ciazy.
 brak apetytu, potem jadlowstret, bezustanne mdlosci, permanentne zmeczenie, obolale piersi, agresja, marudzenie... mama dzielnie przetrwala te 6 tygodni ze mna, a mi zostalo zaoszczedzone nekanie wymiotami, za wyjatkiem dwoch koszmarnych dni w polaczeniu z migrena.
on nawet nie wie jakiego mial farta ze byl wtedy daleko :)

Sunday 31 May 2015

warto pamietac

Kiedy spotykasz kogoś po raz pierwszy, od razu w twoim umyśle powstaje wrażenie dotyczące tej osoby. W ciągu pierw­szych czterech minut stwierdzasz, co ci się podoba, a co nie. Ta ocena opiera się na szczegółach dostarczonych przez zmysły takich jak kolor oczu lub zapach wody kolońskiej, albo na prze­chowywanych w banku doświadczeniach z przeszłości, które kojarzą ci się z tą osobą.
Jednak twoje reakcje na innych są barometrem wyznaczającym odbiór samego siebie.
To, jak postrzegasz innych, mówi więcej o tobie niż o nich. Nie możesz kochać lub nienawidzić jakiejś cechy drugiego człowieka, jeśli nie odzwierciedla cechy, którą kochasz lub nienawidzisz w sobie. Odczuwasz pociąg do ludzi podobnych do siebie, nie darzysz sympatią ludzi przejawiających cechy, za którymi nie przepadasz u siebie. Postrzegasz innych przez pryzmat swoich przeszłych doświadczeń, uczuć i myśli Zwykle jesteś przekonany, ze twój sposób postrzegania ich jest obiektywny i nie związany z twoimi własnymi problemami.
Cherie Carter-Scott
- See more at: http://czasprzebudzenia.blogspot.com/2013/05/jestes-moim-zwierciadem.html#sthash.Z9xleOIm.dpuf

kino, szkola i biale budelko

biale pudelko

mialam sen. plywalismy sobie w morzu, nagle on wyjal z kieszeni spodenek biale pudeleczko w ktorym byl pierscionek i oswiadczyl mi sie.
oczywiscie nie omieszkalam mu opowiedziec tego snu przez telefon.
 kiedy po kilku tygodniach wrocilam z polski, prosto z lotniska zostalam zawieziona nad morze i dostalam swoje biale pudeleczko;0 niestety nie moglismy sobie poplywac, luty nawet w poludniowych wloszech jest zimny:)

szkola
po powrocie zazadalam tez natychmiastowego zapisania mnie do szkoly  na nauke jezyka bo moja cierpliwosc sie skonczyla. czy wszystkie procedury tu musza trwac wiecznosc. wyjatkowo moje tupniecie noga tym razem rzeczywiscie odnioslo skutek natychmiastowy i zalatwilismy szkole jednego dnia, ze startem w ciagu kilku dni.
tym samym rozwialy sie moje marzenia o nauce w lecce, czyli wyrwaniu sie choc na chwile z mojej miescinki. rowniez szansa na znalezienie w szkole kolezanki padla niezywa: mialam do wyboru dwie klasy- jedna ,,zaawansowana,, z 7 chlopcami i druga, poczatkujaca, z 16 chlopcami.
poniewaz pisalam calkiem niezle i ,,dzien dobry jak sie masz,, -  juz mialam opanowane, zakwalifikowalam sie do grupy zaawansowanej, co w praktyce oznaczalo jedynie ze zaczeli dwa miesiace wczesniej ale nadal nic nie kumali ani nie dukali. mala grupa pozwolila jednak nauczycielce na poswiecenie mi wiecej czasu dzieki temu nie nudzilam sie na zajeciach. 3x w tygodniu daly bardzo szybko zaskakujace efekty, bylam pozytywnie zmotywowana i udalo sie wkuc kilka podstawowych odmian czasownikow niereguralnych a takze nabralam smialosci w rozmowach towarzyskich poza szkola. mimo to moj ksiaze nadal komunikowal sie ze mna po angielsku, mimo bury zebranej od moich nauczyceli a takze od znajomych i rodziny.
w jego przypadku jednak przyzwyczajenia jest zburzyc wyjatkowo trudno. w koncu kiedys sie zlamie;0
a skoro juz pisze z dlugiej perspektywy czasu - to niestety moj kolejny dwumiesieczny pobyt w polsce zrujnowal wszystko co osiagnelam w szkole. zapomnialam wszystkiego czego sie nauczylam bo nie zostalo to utrwalone i teraz znow sobie dukam... do szkoly z przyczyn obiektywnych nie wrocilam, ale o tym pozniej.




kino
moja pierwsza wloska premiera - znana biblijna historia o mojzeszu, wiec czego nie rozumialam to sie domyslilam. potem zaliczylismy jeszcze jeszcze dwa filmy - 50 twarzy greya ( czytalam wczesniej ksiazke) i amerykanski snajper - niewiele dialogow, glownie akcja wiec rowniez gladko poszlo. i bylam z siebie bardzo dumna!

Monday 9 February 2015

jing - jang i szach-mat

swiateczny okres spedzilam u mamy w polsce i po 5 tygodniach powrocilam na wloskie lono.
naladowalam znow akumulatory cierpliwosci i postanowilam byc twarda i sprostac sytuacji.
sytuacji mieszkania z ,,tesciowa,, dodam gwoli wyjasnienia i szkoda czasu na bardziej wnikliwy opis. kon jaki jest kazdy wie. i choc matka ukochanego ma zlote serce to ma ona rownie szlachetne i diamentowe bym rzekla - zasady ktorych sie mocno trzyma i broni zazarcie. stanowimy doskonaly przyklad jing-jang. ona kocha rutyne perfekcje porzadek i prowadzi w domu rzady dyktatorskie. ja kocham spontanicznosc nielad  - i rowniez mam despotyczny charakter - oraz - codziennie mam inny humor, apetyt i inna energie. wpychanie mnie w domowy grafik stalo sie dla mnie juz niedozniesienia.
i przenigdy bym sie nie podejrzewala o pragnienie ugotowania czegos;0 a jednak.
na pocieszenie mysle sobie ze juz niedlugo bede miala swoja kuchnie i bede sobie codziennie robic schabowe. tymczasem jednak jedyna krolowa kuchni jest jego matka i w zwiazku tym codziennie musze jesc makaron z sosem pomidorowym.
dyplomatycznie milcze bo korzystam z gosciny na tymczasowy okres nieokreslony.
to znaczy - raczej powstrzymuje sie od wcielania w zycie  i realizacji swoich potrzeb - kazde najdelikatniejsze odchylenie od wytycznych pani domu spotyka sie z zazartym oporem. drobne przyklady
nie wolno wypic mi drugiej kawy rano - pije sie jedna rano a druga po lunchu. do kawy mozna zjesc jedynie biszkopta (zegnaj jajecznico na bekonie).
 natychmiast po umyciu wlosow nalezy je wysuszyc. nie wolno chodzic bez kapci (tak tak, naprawde mam 40 lat, nie 4)
zaciskam zeby. powtarzam sobie ze to tylko okres przejsciowy. wkrotce pojdziemy na swoje.
ale prawda jest taka, ze gdybym wiedziala ze ten okres przejsciowy bedzie trwal rok w zyciu bym nie zdecydowala sie opuscic londynu.

sprawy posuwaja sie powoli. kiedy porazeni cenami wycofalismy sie z kupna i remontu domu na kredyt padl pomysl remontu dolnego pietra, ktory zamieszkuje babcia. proste! spokojnie mozna podzielic mieszkanie na dwa osobne. wezmiemy duzo mniejszy kredyt na remont, a po smierci babci cale dolne pietro bylby dla nas.
niestety okazalo sie ze plan mieszkania ktory zrobil inzynier jest kompletnie inny od pierwotnego ktory spoczywa w ratuszu. prawo wloskie nie zagadza sie na naniesienie poprawki. bank w tej sytuacji odmawia kredytu.
zdesperowani, przy entuzjastycznym poparciu babci, postanowilismy wyremontowac wlasnym kosztem, na ,,lewo,,
jednak realia cenowe znowu nas przerosly. nie uda sie nam wyskrobac nawet polowy kasy ktora potrzebna by byla na finalizacje pomyslu.

nastepnie - porzucamy dobudowanie lazienki i przystoswanie garazu na salon (och jaki piekny i duzy bylby to salon). pozostaje jedynie moj histeryczno- desperacki pomysl zeby wziac jeden z fukcjonalnych pokoi na spialnie i jeden pokoj przerobic na kuchnie. mieszkania nie beda oddzielne bo bedziemy z babcia korzystac z jednej lazienki.
a pozniej  - iscie wloskie - sie zobaczy.
zamiast bolic za stancje - zrobimy kuchnie - i bedziemy - prawie na swoim.
wizja mieszkania bez jego matki jest w tej sytuacji objawieniem.
dwie kobiety - dwie kuchnie - fair enough!
ale dzis nie cieszy mnie nawet taka opcja - moja mama byla wczoraj przez telefon taka strasznie smutna, a ja nie moge jej powiedziec - rzucaj te polske w cholere, przyjezdzaj do mnie, mam dla ciebie pokoj.
bo nie mam dla niej pokoju.
myslicie ze zgodzilaby sie na sofe w kuchni?
,,a potem cos sie wymysli,, ;)

a jutro opowiem o szkole, kinie, i - zareczynach

Saturday 25 October 2014

to brzmialo jak prosty plan: kiedy juz przyjade do salice zamieszkamy u rodzicow romeo, w tym czasie sprzedamy dzialke romeo, za te pieniadze kupimy dom, w tych realiach bedzie to zwasze dom do remontu. kiedy kupimy juz dom, wtedy bank udzieli nam pozyczki na remont . (wtedy i tylko wtedy bank udzieli tej pozyczki)
niestety nikt nie jest zainteresowany kupnem dzialki. postanowilismy zatem wynajac jakis kat dla siebie, ale okazalo sie ze to rowniez nie jest takie proste...i duzo drozsze niz oczekiwalismy

nalezy uzbroic sie w cierpliwosc, nalezy uzbroic sie w cierpliwosc
cierpliwosc
cierpliwosc....

do tego do mojej tepej glowy wloski nie wchodzi mi wcale, ale raczej tak wolno ze sie zniechcecam do nauki. zalatwianie mi szkoly jezykowej zajelo juz ponad 3 tygodnie i bez rezultatow. udalo sie jednak zaangazowac do pomocy rodzine, co powinno przyspieszyc te operacje.

nalezy uzbroic sie w cierpliwosc, nalezy uzbroic sie w cierpliwosc
cierpliwosc
cierpliwosc....

moja nowa mantra....

Friday 10 October 2014

ksiega i ching - co dalej? sie pytam?

zamiast zapytac ksiege przemian przed decyzja o wywrocenie swojego zycia do gory nogami, zwykle robie to juz po fakcie. obrazowo rzecz ujmujac: nabalaganie, a potem przycupne i rozgladam sie co dalej.
ksiega przemian daje mi zawsze bardzo trafne odpowiedzi, to chyba dlatego ze jest bardzo dyplomatyczna...

no wiec zdecydowalam sie na zycie we wloszech. wyjechalam i ...co dalej? sie pytam ?a ksiega mi na to: 
29 - KHAN / NIEZGŁĘBIONY
(K'AN: Woda, niezgłębiony - K'AN: Woda, niezgłębiony)
OBRAZ: Podwójnie NIEZGŁĘBIONY. Jeśli jest szczery, nosi sukces w sercu. Wiedzie mu się we wszystkim, co robi.
OSĄD: Woda wzbiera niepowstrzymanie i osiąga swój cel: obraz zdwojonego NIEZGŁĘBIONEGO. Człowiek szlachetny trwa w cnocie i prowadzi nauczanie.
KOMENTARZ: Jednym z atrybutów KHAN jest niebezpieczeństwo. Można znaleźć upodobanie w nieustannie powtarzających się niebezpieczeństwach i iść dalej wytyczoną drogą. Jest to właściwa postawa, pozwalająca przeniknąć istotę niebezpieczeństwa. Jasność osadu jest gwarancją sukcesu. Można też wykorzystać niebezpieczeństwo do obrony własnej pozycji, tak by nikt nie ośmielił się zaatakować. 



nasuwa mi sie filuterne pytanie
czy wyjazd do wloch to rzeczywiscie wywrocenie zycia do gory nogami czy moze raczej wlasnie postawienie go na nogi? :)
oraz jeden wnioseczek po zyczliwej fejsbookowej zaczepce od znajomych i przyjaciol ktory nieustajaco brzmi: no i jak , pracujesz juz?
 (tak, tylko rozpakowalam torbe i znalazlam prace w restauracji, sprzatam w weekendy i opiekuje sie strasza pania. znajomosc wloskiego w ogole nie potrzebna. moje zycie ma sens wylacznie w tych chwilach kiedy pracuje. jesli okres  nie pracy wydluzyl sie o wiecej niz przepisowe dwa tygodnie urlopu zostajesz skazana na pogarde)
 czy to co robimy, chodzi o prace -  jest wyznacznikiem tego kim jestesmy? nie pracujesz, jestes nikim. o ile jestes matka wychowujaca dzieci jeszcze ujdzie ci to plazem.
no a ja nie pracuje, patentowany len, pasozyt, niezaradna ofiara losu.
 ja wiem ze nie moge obwiniac nikogo ze wywoluje we mnie takie poczucie, nie mniej nie zmienia to faktu ze tak sie wlasnie czuje. wszechobecna dezaprobata dla niepracujacego osobnika.
tak, bede pracowac. w blizej nieokreslonej przyszlosci. pieniadz jest silna motywacja do jej zdobycia. ale obawa przed depresja jeszcze wieksza. czy ja dobrze zrozumialam ze  ksiega doradza mi prace nauczyciela;)?


Thursday 18 September 2014

Romeo pokochal schabowe;0


Rzadzilam sobie tydzien sama, podczas kiedy ,,tescie,, pojechali na tygodniowe wakacje.
 moj romeo byl zadowolony z obiadow, chociaz on lubi tylko co zna , to co wloskie. no ale kto by odmowil kotleta schabowego???
Na powrot wakacjuszy mialam przygotowac kolacje.
Jestem z siebie bardzo dumna, zdalam egzamin z gotowania u wloskiej tesciowej!
  I chciaz przesada jest wedlug mnie nazwanie ,,gotowaniem,,  -  ugotowaniem ryzu i jajek to liczy sie efekt koncowy, prawda?
 a efektem koncowym w moim nowym zyciu  -  jest przekazanie kazdej informacji calej rodzinie, sasiadom i znajomym.
tesciowa poklepala mnie po ramieniu i powiedziala brawo, i smiala mi sie morda jak widzialam jaka byla zadowolona widzac nakryty nalezycie, zastawiony kolacja stol i dom na blysk. oraz oczywiscie -  jak palaszuja wszyscy z talerzy az im sie uszy trzesly. 
 zrobilam pasta z gotowanych jajek z majonezem - i tak wlasnie sie dowiedzialam ze zrobilam antipasto -  oraz salatka z ryzu z marynowanymi skladnikami .
salatka nie przekonala mnie na poczatku, ale potem naprawde ja polubilam bo mozna tam wrzucic wszystko, ser, kurczaka, szynke, papryke, ogorek, pomidor  i wlasnie te marynaty : marchewka, kapary, oliwki, grzyby.
 i co najwazniejesze: ciezko ja zepsuc

a sobie udowodnilam ze jak mam motywacje to mi sie chce. 
  i chcialo mi sie  - a sprzatniecie tego ogromnego domu to naprawde wyzwanie, i kilka godzin ciezkiej pracy.

moj romeo rowniez byl przeszczesliwy, chyba wiedzial ze zdac egzamin u tesciowej nie bedzie tak  latwo :) a kiedy wyjade, a jade az na miesiac -  pewnie najbardziej bedzie tesknil za kanapkami ktore robilam mu do pracy. ale tu, bez falszywej skromnosci przyznaje -  w kanapkach jestem mistrzynia niedopobicia;)

smiac mi sie dzis chcialo, kiedy uslyszalam odpowiedz na pytanie: to jaka kanapka byla najlepsza?
ta z kotltem z piersi.
no pewnie, przez 20 lat dostawal sucha bulke z plasterkiem wedliny, a teraz mial w roznych konfiguracjach, zeby sie nie znudzilo : serek filadefia, mozzarela albo filato, rucola, papryka, ogorek, wedlina, i to duuuzo, i czasem sos barbecue dla niespodzianki. im wiecej tym lepiej.
a ja sie dopiero rozkrecam w kuchni;)))


Po pracowitym tygodniu jutro jade do polski do mamy.
i strasznie sie ciesze i wiem tez ze bedzie smutno.
 bez taty.